projekcie ustawy z 5 maja o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) za dużo nie będzie można dyskutować. Pozostało bowiem niecałe 8 tygodni do terminu wejścia nowelizacji w życie (inaczej wejdą w życie przepisy uchwalone w dniu 20-go lutego 2015). Ponadto jest to projekt poselski - nawet jeżeli jest powszechnie wiadomym to, że powstał, bez wymaganych prawem konsultacji w Ministerstwie Energii (ME), co oznacza, że już żadnych konsultacji społecznych może nie być.

Projekt nowelizacji ustawy o OZE jest niezwykle zawiłym i nieprzejrzystym, a przez to będzie niezrozumiałym nie tylko dla obywateli, ale także dla posłów, a nawet mniejszych uczestników rynku energii. Zaproponowane przez ME przepisy powinny być poddane szczegółowej analizie i taka zapewne zostanie jeszcze dokonana przez te organizacje sektora OZE, które (po niemalże 6 latach niemożliwości podejmowania racjonalnych działań bo trwały prace nad ustawą OZE) do dzisiaj nie upadły. Będą wypowiadać się raczej w swojej sprawie, bo taka jest ich rola i natura rzeczy.

Zanim to się stanie, warto jednak na projekt nowelizacji popatrzeć z szerzej perspektywy. Czy propozycja w ogólne ma sens, czy stoi za nią jakiś szerszy zamysł  i jak się ona wpisuje w politykę rządu – wszak rząd też nie mógł się w tej sprawie wypowiedzieć - oraz w politykę partii rządzącej. Nie jest łato na takie pytanie odpowiedzieć, bo propozycja ME nie ma oceny skutków regulacji (OSR). Nie zostały przedstawione skutki wprowadzenia zmian i koszty, ale wiele wskazywać może na to, że z uwagi na mniejszą różnorodność podmiotów biorących udział w aukcjach (w tej sytuacji ew. zmowy) i preferowanych technologii (o tym dalej) może być drożej niż w przypadku obecnie obowiązującej ustawy. Odbiorca energii nie wie jaka będzie wysokość tzw. „opłaty OZE” i co się będzie na nią składać. Inwestor nie wie w co i czy w ogóle warto inwestować. Obywatel musi uwierzyć w niepoparte nawet skromną analizą zapewnienie z uzasadnienia, że regulacja „podniesie zaufanie obywateli do państwa (co o tym mogą powiedzieć ci, którzy ponieśli nakłady finansowe licząc na taryfy?, przyp. aut), stworzy jasne mechanizmy wsparcia OZE, zwiększy przychody podatkowe budżetu państwa”.

Ustawa o OZE z 20 lutego 2015 nie jest „prawdopodobnie najlepszą i najnowocześniejszą  ustawą o OZE na świecie” jak twierdzili jej autorzy. Łatwo byłoby zatem ją teraz  poprawić. Na czym zatem w rozumieniu ME ma polegać „poprawienie” (choć miejscami to diametralna zmiana systemu wsparcia)?

Pełen wpis jest dostępny na http://odnawialny.blogspot.com